Napisano przez
Ewelina Skorupka
Data publikacji
Szukasz sposobu na zainwestowanie swoich pieniędzy. Nagle trafiasz na reklamę firmy, która nie tylko obiecuje, że pomnoży twoje środki, ale i zapewnia, że nie potrzebujesz żadnych specjalnych umiejętności, by kapitał dla ciebie pracował.
Brzmi jak świetna oferta? To złudne wrażenie…
A wszystko zaczyna się od… internetowej reklamy
66-letnia mieszkanka Włodawy trafiła na reklamę w sieci. Zawierała dane kontaktowe do doradcy inwestycyjnego. Kobieta postanowiła skorzystać z oferty i zainwestować swoje środki w fundusz inwestycyjny. Sama odezwała się do doradcy, który opowiedział jej więcej o “ofercie” i nakłonił do wykonania wpłaty, a także do instalacji oprogramowania do zdalnej kontroli nad jej komputerem.
Rzekomo – na potrzeby funduszu.
Jak się jednak później okazało, ów doradca w ten sposób zyskał dostęp do konta kobiety i przelewał środki bez jej wiedzy.
Gdy Włodawianka zorientowała się, że ma do czynienia z oszustwem, zażądała zwrotu pieniędzy. Wtedy, klasycznie, kontakt się urwał.
Ale historia wcale się na tym nie zakończyła.
Niedługo potem kobieta otrzymała informację, rzekomo od prokuratury, z której wynikało, że jest podejrzana o pranie pieniędzy. Aby potwierdzić wiarygodność wykonanych wcześniej przelewów, wymagany był kolejny, w kwocie 75 tysięcy złotych.
Po wpłacie kontakt z “prokuraturą” i “doradcą” urwał się całkowicie.
Co tu się wydarzyło?
W przypadku tego scamu warto podkreślić, że to nie oszust pierwszy kontaktuje się z potencjalną ofiarą. Tu ważna jest reklama, która ma zachęcić do inwestycji. Często ma ona formę wideo, niekiedy “biorą w niej udział” znane osoby cieszące się zaufaniem publicznym. Influencerzy, aktorzy, sportowcy, osoby ze świata biznesu… Wszystko to ma uwiarygodnić scam.
Fałszywy doradca kontaktuje się dopiero po tym, jak otrzyma dane zainteresowanej osoby. Jego cel jednak jest zawsze ten sam – namówić cię do wpłaty jak najwyższej kwoty. Klasycznie również kontakt z doradcą urwie się, gdy tylko zechcesz wypłacić swoje pieniądze.
Na tym się jednak nie kończy, bo kolejnym krokiem jest informacja od “prokuratury” o podejrzeniu prania pieniędzy. Aby potwierdzić wiarygodność wykonanych przelewów, należy… wykonać kolejny. I to na wysoką kwotę.
Dopiero po tym kontakt z oszustem urywa się całkowicie.
Co powinno zwrócić twoją uwagę?
- Żadna giełda, broker ani platforma inwestycyjna nie zachęcają do inwestycji, nie obiecują zysków, a wręcz ostrzegają o ryzyku.
- Żaden organ państwowy, policja, prokuratura czy KNF nigdy nie informuje telefonicznie o prowadzonych przez siebie postępowaniach, nie wysyła niejasnych maili.
- Żaden organ państwowy nie prosi o przekazanie pieniędzy nieznanej osobie.
Podobne historie
Historia 66-latki z Włodawy nie jest odosobnionym przypadkiem. Oszuści szukają różnych sposobów na dotarcie do potencjalnych ofiar i coraz częściej czekają, aż… zgłoszą się same.
W tym celu tworzą reklamy i podszywają się pod znane firmy. Scamerzy jako PGE czy PKN Orlen oferują inwestycje, które wydają się bezpieczne – w końcu promuje je znana marka. Często też pojawiają się w social mediach, na portalach takich jak Facebook. To dodatkowo usypia czujność odbiorcy.
W rezultacie zainteresowana osoba sama zgłasza się do oszusta, a dalej wszystko idzie stałym schematem: manipulacja, obietnice zysku, namowy na jak największe wpłaty. Wszystko trwa, dopóki nie zorientujesz się w sytuacji. Wtedy kontakt ze scamerem się urywa.
Bywa również, że oszuści podszywają się pod organy państwowe – policję, prokuraturę czy nawet samą Komisję Nadzoru Finansowego. W tym schemacie także wszystko przebiega tak samo, jednak na koniec ofiara dostaje pismo rzekomo od KNF z żądaniem potwierdzenia legalności pochodzenia środków i weryfikacji dochodów. A dodatkowo należy zapłacić podatek, ubezpieczenie i wykonać jeszcze kilka przelewów…
Dlaczego takie oszustwa wciąż działają?
Oszuści nie próbują odkrywać koła na nowo. Bazują na utartych schematach działania, które urozmaicają o elementy mające uwiarygodnić proceder.
“Z perspektywy psychologicznej oszuści finansowi wykorzystują szereg manipulacyjnych technik, aby zyskać zaufanie swoich ofiar i skłonić je do podjęcia ryzykownych decyzji. Jedną z technik jest wykorzystywanie emocji – zwłaszcza strachu i chęci wzbogacenia się. Oszuści obiecują szybkie zyski lub wręcz przeciwnie, sugerują, że wkrótce może dojść do straty, jeśli osoba nie zdecyduje się natychmiast działać” – zaznacza mgr Martyna Siecla, psycholog z gabinetu Rozmowa w Sopocie.
Wskazuje również na efekt autorytetu.
“To kolejna technika – często powołują się na znane instytucje finansowe, firmy lub urzędy, co sprawia, że ofiara odczuwa większą wiarygodność danej oferty. W ten sposób wzmacniają poczucie zaufania i redukują naturalny sceptycyzm. Ważną rolę odgrywa również presja czasu. Jest to inny element manipulacyjny – osoby są często przekonywane, że muszą podjąć decyzję natychmiast, ponieważ oferta jest ograniczona czasowo, co prowadzi do działania impulsywnego, bez pełnej analizy sytuacji. Społeczny dowód słuszności, czyli pokazanie, że „inni” już skorzystali i zyskali, również działa bardzo przekonująco, szczególnie w mediach społecznościowych.”
A dlaczego ludzie ulegają namowom oszustów?
Mgr Martyna Siecla zauważa, że “nie są wystarczająco zaznajomieni z rynkiem finansowym i mechanizmami inwestycyjnymi, co sprawia, że są bardziej podatni na fałszywe obietnice szybkiego zysku. Poza tym w sytuacji zagrożenia, strachu nie ma przestrzeni na analizę sytuacji. A ta chwila chłodnej oceny sytuacji może uratować”.
Co łączy wszystkie te historie?
Nie zawsze scamer dzwoni pierwszy. Coraz częściej to ofiara nawiązuje z nim kontakt po zobaczeniu reklamy w social mediach albo na stronie internetowej. Oszuści podszywają się pod znane firmy, aby wzbudzić zaufanie. Próbują także wyłudzić jeszcze więcej pieniędzy, bazując na strachu wysyłają pisma rzekomo od prokuratury, policji czy KNF, które mają cały proceder uwiarygodnić. A gdy nie da się więcej wyciągnąć od ofiary, kontakt się urywa, a pieniądze – przepadają.
Dlatego zawsze wszystko dokładnie weryfikuj. Lepiej sprawdzić coś dwa razy niż uwikłać się w oszustwo.